á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Miranda budzi się w kompletnie obcym mieście. Nie wie ani jak się tu znalazła, ani kim jest. Pamięta jedynie jak się nazywa. Niestety, gdy próbuje uzyskać pomoc od policjanta w centrum handlowym wybucha panika i wszyscy uciekają. (...) Pomaga jej obserwujący ją chłopak. Musi mu zaufać. Peter, bo tak ma na imię, zaprowadza ją do domu, gdzie Miranda dowiaduje się, że jest Różą – osobą, która została stworzona do siania paniki w tłumie. Wraz z trójką przyjaciół zostali wychowani jako przyszłe maszyny do zabijania. Okazuje się jednak, że nie są oni jedynymi Różami. Niestety, drugi zespół jest całkiem inny – tamci chcą wykonać swoje zadanie i zabić setki osób. Miranda wraz z przyjaciółmi musi zapobiec rozlewowi krwi i dowiedzieć się, kim naprawdę jest i po co właściwie została stworzona.
Książka to świetny przykład fantastyki. To istny powiew świeżości w książkach młodzieżowych. Nie ma tu wampirów, ani czarów – są za to ludzie i Róże. Róże mają dar, ale nie są ludźmi. Są wyhodowani jak kwiaty. I są niebezpieczni. By móc używać swej mocy muszą przyjmować leki na pamięć. A gdy w końcu wyzwalają swoją energię w otoczeniu unosi się zapach kwiatów.
Bohaterowie są dobrze skonstruowani. Miranda to silna dziewczyn, jednak niekiedy drażniło mnie, że się rozklejała w najmniej spodziewanym momencie. Bardziej pasowało mi to do jej przyjaciółki, Olive. Nie tak powinna zachowywać się maszyna do zabijania. Chłopcy – Peter i Noah – to kompletne przeciwieństwa. Pierwszy jest dojrzałym przywódca, drugi – zakochanym idealistą.
Język powieści jest prosty, dialogi świetne, a narracja pierwszoosobowa to strzał w dziesiątkę. Mimo, że Miranda ma dar, jest też nastolatką – ma problemy z chłopakiem, martwi się o przyjaciółkę i ma rozterki sercowe. Ma też uczucia – boi się, złości i rozczula. Bardzo wielkim zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, że narracja jest pisana w czasie teraźniejszym. Zabieg jak najbardziej udany, gdyż miałam wrażenie, że śledzę Mirandę na każdym jej kroku, a to co czytam, dzieje się gdzieś teraz, obok mnie.
Tylko czasem miałam problem za nadążeniem za akcją, która jest wartka. Opisy pojawienia się Róż są rozbudowane i często musiałam na chwilę przerwać, by zrozumieć o co chodzi. Nie mniej jest to logiczne i po skończeniu książki wszystko wydaje się być jasne i oczywiste.
Plusy to zdecydowanie dobrze wykreowany świat. Podoba mi się, że jest to coś nowego, nie powiela schematów. To nowy wymiar fantastyki, który należy docenić.
Minusy? Nie znam. Akcja jest wartka, postaci świetne, wątki poboczne interesujące. Błędy? Tak, są. Dwa. Raz zjedzona litera, dwa – brak kropki. To wszystko, co znalazłam. Mogę zarzucić jedno książce – brakuje mi niekiedy wyjaśnienia, kto właśnie się wypowiada.
Książka wciąga od pierwszej strony. Gdy zaczęłam współpracę z wydawnictwem znalazłam na ich stronie zdanie - Nie możesz się doczekać, żeby przekręcić kartkę? – pomyślałam, że to niemożliwe, by książka aż tak pochłaniała. A potem wzięłam do ręki „Obcą pamięć” i… przepadłam. Faktycznie śledziłam zdania tak szybko, by móc przekręcić kartkę.
Komu polecam? Wielbicielom fantastyki. Spodoba wam się to nowe spojrzenie na temat. Również tym, którzy szukają czegoś innego, nowego. Książka jest dowodem na to, że debiut może być udany. Jest też przykładem, jak w gatunku obecnie bardzo popularnym znaleźć lukę i ją wypełnić czymś całkowicie odmiennym. Bardzo dobra pozycja.